W czasach średniowiecza tylko ci niezwykle bogaci mogli poszczycić się posiadaniem książki lub jakiegokolwiek księgozbioru. Szczęśliwie dzięki Janowi Gutenbergowi i rozwojowi techniki, a na przekór statystykom, które mówią, że tylko 40% Polaków przeczytało w tym roku jakąkolwiek książkę – możemy zakupić kilka książek dla dzieci. Jeśli przeczytamy je wspólnie z naszym dziedzicem – śmiało możemy poklepać się po ramieniu, gratulując sobie wspierania dziecka w rozwoju mowy.
Najmłodsi śmiało mogą zacząć od pozycji, która szybko (i zresztą słusznie) szturmem zyskała miano kultowej. „Pucio” Marty Galewskiej-Kustry to seria licząca obecnie już pięć książek, która powoli obrasta w puzzle, małe książeczki i gry. Sam Pucio to młody dżentelmen, który wiedzie życie bardzo podobne do każdego z przedszkolaków: jedzie do babci, chodzi do przedszkola, obchodzi urodziny i zbiera grzyby. Książki są napisane tak, że idealnie odpowiadają poszczególnym stopniom rozwoju mowy: od wyrazów dźwiękonaśladowczych, przez proste i bardziej skomplikowane zdania, do prawidłowej wymowy i umiejętności samodzielnego opowiadania. Pucio ma charakter i poczucie humoru a uroku dodają rysowane pastelowymi (lecz nie cukierkowymi) kolorami ilustracje Joanny Kłos. Młody czytelnik (lub raczej słuchacz) może dorastać razem z Puciem i wspólnie z nim rozwijać swoje kompetencje językowe.
Najmłodszym śmiało można polecić także książkę Markusa Osterwaldera „Bobo. Historyjki obrazkowe dla najmłodszych”. Niepozorna na pierwszy rzut oka książka o koszatce, która trochę przypomina misia, a trochę chomika, okazuje się być świetnym wprowadzeniem w naukę mowy. Przede wszystkim proste historie z życia wzięte podzielone są na bardzo krótkie, wręcz jednozdaniowe opisy, każdy z nich zaś jest zilustrowany. Tempo jest idealnie dostosowane do możliwości małego dziecka.
Nieco bardziej już rozgadanym przedstawicielom rodzaju ludzkiego polecić można serię wydawnictwa Nasza Księgarnia „Rok w…”. Książki mają różną tematykę: życie w mieście, na wsi, w lesie, w Krainie Czarów, przedszkolu, na targu. Każda z książek ma dwanaście stron, z których każda poświęcona jest innemu miesiącowi. Bohaterowie z pierwszej strony towarzysza nam aż do ostatniej, dzięki czemu lektura jest wciągająca, a my powstrzymujemy się, żeby nie przewrócić kolejnej kartki i nie dowiedzieć się „co dalej?”. Kluczem do sukcesu jest opowiadanie dziecku treści, pytanie go, słuchanie, prowokowanie do spontanicznych wypowiedzi. Dziecko poszerza swoje słownictwo z różnych dziedzin.
Na uwagę zasługuje też seria „Ulica Czereśniowa”. Każda książka to inna pora roku, a wiadomo, że żeby zaimponować paniom w przedszkolu, nasz potomek powinien bez zająknięcia wymienić je we właściwej kolejności oraz umieć co nieco powiedzieć, co się w której porze roku dzieje. Każda strona „Ulicy Czereśniowej” to ci sami bohaterowie, doświadczający zabawnych (a czasem ekscytujących) przygód. Poznajemy ich zimą, żegnamy się jesienią, a w międzyczasie jest mnóstwo okazji do rozmów z dzieckiem.