Budowanie bliskości czasach kwarantanny?

Sytuacja kwarantanny sprawia, że wielu z nas spędza w towarzystwie swoich bliskich znacznie więcej czasu niż do tej pory. Są tacy, którym to służy. Są tacy, których ta nieustająca bliskość doprowadza do szału. A większość z nas doświadcza zapewne każdego z tych stanów naprzemiennie. To naturalne. A więc czy to dobry czas, by budować relacje ze swoim dzieckiem? Czy w tych nietypowych warunkach ktoś ma ochotę być bliżej tych, od których chciałby być choć na chwilę ciut dalej?

Nie mam odpowiedzi na to pytanie. I „tak” i „nie” mogą być dobrą odpowiedzią. I już. Gdyby jednak ktoś z Państwa odpowiedział tak – zapraszam do artykułu.

Na początek warto by odpowiedzieć na pytanie, co to znaczy „być ze sobą blisko”? Bo przecież nie wystarczy mieszkać razem ze sobą. Nie wystarczy długo się znać. Czasem nawet nie wystarczy kogoś kochać. Zdarza się przecież, że rodzice kochają mieszkające z nimi od lat dziecko – a nie są blisko.

Być blisko kogoś, to znaczy patrzeć na niego uważnie. Wiedzieć, jaki jest i pozwalać mu na to, by właśnie taki był. Być blisko to także pozwalać komuś patrzeć uważnie na siebie i pozwalać sobie być sobą. W codziennym życiu rodzica i dziecka te pozornie proste założenia okazują się nie być takie poste w realizacji. Jeśli nasza latorośl wpadła na przykład na pomysł, by tuż przed elegancką wizytą u babci narysować sobie serduszka na dwóch rękach, pofarbować włosy na różowo albo że nie pójdzie, bo granie w GTA jest fajniejsze… cóż, konie z rzędem, kto potrafi wykorzystać tę okazję do budowania bliskości a nie porządnej, rodzinnej awantury.

W budowaniu bliskości ważne jest to, by „kuć żelazo, póki zimne” – czyli budować bliskość wtedy, gdy się da, gdy jest spokojnie – właśnie po to, by w wymienionych wyżej sytuacjach działała jak amortyzator alboby pozwalała szybciej się po nich podnieść. Inaczej będzie wyglądało budowanie bliskości z małym dzieckiem, inaczej z nastolatkiem. W przypadku tego pierwszego ważna będzie obecność, dotyk, zaspokajanie potrzeb, zabawa. W przypadku osoby, która kilkanaście lat życia ma już za sobą ważniejsza będzie próba zrozumienia, interesująca rozmowa, uszanowanie odmienności potrzeb i poglądów.

Małe dziecko potrzebuje bliskości także w wymiarze fizycznym. W 1959 roku Harry Harlow opublikował wyniki swojego eksperymentu. Odłączył małe małpki od matek i umieścił je w klatkach, gdzie znajdowały się dwie zastępcze „matki”. Były to atrapy: jedna wykonana z drutu, kanciasta i nieprzyjemna, druga miękka, owinięta przyjemną w dotyku tkaniną. Małpki losowo podzielono na dwie grupy. Pierwszej grupie mleko dostarczała małpka druciana, drugiej futrzana. Niezależnie od tego, kto karmił małpie maleństwa zwierzęta niemal cały czas przywierały do „matki” futrzanej, przyjemnej w dotyku. Niektóre nawet podczas ssania mleka od matki drucianej wciąż trzymały się tej miękkiej. Szczególnie gdy zostały czymś przestraszone, zawsze przywierały do miękkiej „matki”, nawet jeśli były karmione wyłącznie przez drucianą. Co więcej, choć małpki jadły tyle samo i miały podobną wagę, te karmione przez „matkę” drucianą gorzej trawiły mleko i często miały biegunki. Wydaje się, że brak miękkiej „matki” budził silny stres. Harlow dowiódł, jak istotny jest kontakt fizyczny i możliwość przytulenia się dla rozwoju przywiązania między małymi małpkami i ich „matkami”. Jeśli tak się dzieje u małpek – cóż więc mówić o ludziach.

W przypadku małego dziecka warto zwrócić uwagę, jak często jesteśmy blisko niego, jak często dotykamy je, przytulamy, patrzymy w oczy. Czy – choć to z pewnością trudne, zwłaszcza jeśli nie jesteśmy rodzicami jedynaka – udaje nam się spędzić trochę czasu tylko z nim? Czy zdarza się wam leżeć w wygodnym miejscu, łaskotać, kręcić? Starsze dziecko także może potrzebować dotyku – może nawet bez słów. Może być chętne posłuchać, czy Ty lubiłeś się przytulać, czy brakowało Ci tego. Może zechce Ci powiedzieć, że czasem nie wie, jak się zachować, gdy ktoś przekracza jego granice intymności.

Warto porozmawiać z dziećmi o tym, co jest dla nas ważne – w czasie epidemii, ale nie tylko. O czym marzymy, na co brakuje nam czasu, gdzie i z kim chcielibyśmy być. Możecie wypisać swoje listy rzeczy, spraw i ludzi, które wnoszę w wasze życie szczęście – a potem je porównać. Jesteście gotowi powiedzieć, co wam sprawiało radość i dawał szczęście, gdy byliście dziećmi? Możecie zobaczyć też bardzo ciekawy film, który mówi (na podstawie twardych, naukowych badań), co naprawdę daje ludziom szczęście.

(Tu link do filmu à https://www.ted.com/talks/robert_waldinger_what_makes_a_good_life_lessons_from_the_longest_study_on_happiness/transcript?language=pl

Możecie wspólnie wybrać coś, co macie ochotę zrobić wspólnie albo zaryzykować i zrobić to, co dziecko zaproponuje wam, lub wy dziecku. A nóż okaże się, że oglądanie kreskówki, plewienie w ogródku albo wstanie przed świtem, żeby zobaczyć wschód słońca jest strzałem w dziesiątkę?

Trzymam za Państwa (dużych i małych) kciuki.

Załączone zdjęcia

ZESPÓŁ PLACÓWEK OŚWIATOWYCH W CIECIERZYNIE
Ciecierzyn 121
21-003 Ciecierzyn
tel. 81 756-13-10
fax. 81 756-37-65
szkola@zpociecierzyn.pl